niedziela, 24 czerwca 2012

och, awesome.

Witajcie.
  Po mojej nieobecności- wracam. Mogłabym tu opowiadać i opowiadać, o tym co działo się u mnie przez te kilka tygodni, ale post musiałby być wyjątkowo długi, a prawdopodobnie i tak nie znalazłaby się osoba, która by przeczytała go całego, więc w skrócie powiem, że były to jedne z lepszych tygodni dotychczas. Naukę skończyłam już tydzien temu, teraz tylko pozdawałam ostatnie przedmioty i ostatecznie wychodzi mi średnia 4.0 wliczając w to dwójkę z matematyki i (wybłaganą, wymuszona, prawie wyryczaną) trójkę z niemca.
  Jak oceniam ten rok? No cóż. Nie powiem, żeby był zły. Chociaż zdarzały się małe niedociągnięcia, to ogólnie był wyjątkowo dobry. Patrząc z perspektywy czasu mogłabym ostatecznie mieć lepsze świadectwo, ale mimo wszystko jestem ze swojego zadowolona. Generalnie jest to moje najgorsze świadectwo do tej pory, i wiem, że teraz będzie tylko trudniej. Muszę się po postu spiąć. Chcę, żeby kolejna klasa była tylko lepsza, chociaż, jak już mówiłam, nie narzekam. Chciałabym przy okazji tego postu podziękować wszystkim osobom, które poznałam w tej szkole i klasie, że miałam okazję na Was trafić. Szczególnie Darii, z którą cały ten rok przejebałyśmy na całej linii, do tego Kasi, Amelce, Marcelinie, Lucynie i całej reszcie klasy, pomimo, że nie wszystkich lubię. No cóż, jeszcze musimy ze soba wytrzymać, przepraszam bardzo :) Po wakacjach się spotykamy i staramy się, żeby następny rok był jeszcze lepszy, prawda? I na koniec dziękuję wszystkim, których nie lubię, idźcie wchuj.
  To chyba tyle. Ja mam już wakacje. We wtorek jebie wszystko i nie idę, w środę coś skręcimy, nie wiem co z czwartkiem a od piątku mamy melanż przez dwa miesiące. Dziękuję. Życze wszystkim wesołych wakacji, udanych wyjazdów, imprez, spotkań, odpoczynku, pogody, ;fasklndjlan. Mam aparat, nareszcie. Jutro testujemy.
 

Prosze o wybaczenie, jeżeli jakieś sprawy związane z postem są niejasne, ponieważ został on skopiowany z mojego innego bloga, gdzie dopadła mnie wyjątkowa wena twórcza, nagle potrafiłam wszystko ubrać w słowa, co prawdopodobnie nie wyszłoby mi po raz któryś. Reasumując. Wracamy do starych przyzwyczajeń. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz